Z racji, że jestem w trakcie renowacji starego, prawie że pełnoletniego HW50 to pomyślałem że poza drewnem można by poprawić i oksydę która miała już kilka rysek oraz gdzie nie gdzie drobny nalocik i wytarcia. A że nie dawało mi to spokoju, więc postanowiłem zabrać się za to od razu przy użyciu środków dostępnych w domu
Na samym starcie należało zakupić środek którym zamierzamy naprawić żelastwo, mnie ta czynność odpadła ponieważ miałem w starych zapasach buteleczkę oksydy "Tetra Gun LIQUID BLUE". Do tego papierki ścierne o różnych gradacjach w zależności od upodobania, ale do końcowego wypolerowania najlepiej jak najdrobniejsze. Pasty polerskie do polerowania karoserii samochodowych oraz buteleczkę benzyny ekstrakcyjnej
Pracę zacząłem od zdrapania pierwotnej oksydy zarówno z systemu jak i z lufy (w jej przypadku wcześniej delikatnie młoteczkiem i drewnianym knebelkiem wybiłem muszkę) przecierając ją papierkami ściernymi o gradacjach 600-800-1200 (szkoda że nie miałem pod ręką papierka 2000, wtedy efekt byłby lepszy

). Po dokładnym przetarciu papierkami postanowiłem jeszcze całość wypolerować na lusterko pastą ścierną "K2: Aluchrom". Po tym zabiegu całość wypłukałem dokładnie w misce z benzyną bezołowiową Pb95 (na dobrą sprawę nie jest to zabieg konieczny ale mi pozwolił przy jednoczesnym wycieraniu szmateczką dobrze wypłukać wszystko z pyłu i innego śmiecia) Następnie po wysuszeniu i odparowaniu benzyny całość tuż przed samym oksydowaniem przetarłem wacikiem higienicznym (baby tego używają chyba do makijażu, nie jestem pewien, ja swojej podebrałem z łazienki

) nasączonym w benzynie ekstrakcyjnej. I tutaj warto odnotować, że całą operację przeprowadzałem w rękawiczkach chirurgicznych. Po odparowaniu naszego odtłuszczacza jakim była ww benzynką zabieramy się za oksydowanie

. Moczymy kolejny, czysty już wacik w oksydzie i ruchami jednolitymi, ciągłymi smarujemy wzdłuż i w szerz pacjenta. Od razu zauważamy że powierzchnia czernieje momentalnie, w zależności od naszych ruchów, ilości oksydy na waciku a nawet siły docisku i tarcia, oksyda będzie przybierała różne kolory, z początku wygląda to jak rozlana benzyna (fiolet, niebieski etc.) oczywiście my się tym nie przejmujemy i smarujemy dalej, gdy całość będzie już pokryta owym nalotem, dajemy jej odpocząć ok minute, a pal licho ja czasem i dwie czy trzy dawałem jak się zamyśliłem

. Po odczekaniu owej chwili, potrzebnej oksydzie aby wyschła, bierzemy oksydowany fragment i moczymy pod bieżącą wodą (ja w tym czasie, podczas moczenia, przecierałem całość ręką, oczywiście cały czas w rękawiczce). Tak umyty fragment wycieramy do sucha (ja wycierałem ręcznikiem, trochę wody zdmuchiwałem kompresorem, a trochę podgrzałem opalarką, ot aby żadna kropelka nie została

). Gdy już mamy opłukany i suchy kawałek metalu, przecieramy go ponownie wacikiem nasączonym w benzynce ekstrakcyjnej (lepiej mieć spory zapas tych wacików, mnie poszło pół paczki) i po jej odparowaniu nakładamy kolejną warstwę oksydy (ja praktycznie każdą kolejną nakładałem nowym wacikiem) Operację taką przeprowadzamy wedle uznania, ja nałożyłem gdzieś z pięć warstw. Po nałożeniu ostatniej warstwy, opłukaniu i wysuszeniu nie musimy już specjalnie tego odtłuszczać tylko przyglądamy się efektowi. Najprawdopodobniej nie będzie on w 100% idealny bo: tu gdzieś przebarwienia, tu gdzieś jakiś reflex, tu inny kolor, tam inny

) aczkolwiek to nie jest regułą, mi np. lufa wyszła od razu idealnie a system nie

. W każdym bądź razie na to tez jest sposób. Bierzemy do ręki kawałek ściereczki/starego ciucha/szmaty cokolwiek aby było w miarę delikatne i nadawało się do polerki gdyż nakładamy na nią pastę woskową "K2: Tempo" i delikatnie, z wyczuciem polerujemy całość. Po wytarciu pasty czystym kawałkiem ściereczki ukazuje nam się piękna, jednolita oksyda świecąca się niczym psu jajca na wiosnę

. Na tym etapie można by powiedzieć że robota zakończona ale ja dla pewności zostawiłem to luzem na noc, niech sobie poleży (podobno wtedy oksyda się utwardza/wzmacnia) na drugi dzień możemy całość przelecieć szmateczką nasączoną np. w PKB i cieszyć się wspaniałą robotą za niewielkie pieniądze

.
Co do wytrzymałości takiej oksydy to na razie powiem tyle że niosąc obydwa elementy (system i lufę) kilka razy przygrzmociłem nimi niechcąco o siebie i nie powstała żadna ryska
Opis powstał dzięki namowom naszego forumowego kolegi i od niedawna moda Antonio
