Oksydowanie na zimno

Czasami trzeba zrobić coś samemu, albo chce się zrobić coś samemu, tutaj wrzucamy różne porady jak coś zrobić.

Moderatorzy: śwagier, Neo, Antonio

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 2 kwi 2012, o 21:17

Z racji, że jestem w trakcie renowacji starego, prawie że pełnoletniego HW50 to pomyślałem że poza drewnem można by poprawić i oksydę która miała już kilka rysek oraz gdzie nie gdzie drobny nalocik i wytarcia. A że nie dawało mi to spokoju, więc postanowiłem zabrać się za to od razu przy użyciu środków dostępnych w domu :mrgreen:

Na samym starcie należało zakupić środek którym zamierzamy naprawić żelastwo, mnie ta czynność odpadła ponieważ miałem w starych zapasach buteleczkę oksydy "Tetra Gun LIQUID BLUE". Do tego papierki ścierne o różnych gradacjach w zależności od upodobania, ale do końcowego wypolerowania najlepiej jak najdrobniejsze. Pasty polerskie do polerowania karoserii samochodowych oraz buteleczkę benzyny ekstrakcyjnej ;-)

Pracę zacząłem od zdrapania pierwotnej oksydy zarówno z systemu jak i z lufy (w jej przypadku wcześniej delikatnie młoteczkiem i drewnianym knebelkiem wybiłem muszkę) przecierając ją papierkami ściernymi o gradacjach 600-800-1200 (szkoda że nie miałem pod ręką papierka 2000, wtedy efekt byłby lepszy :-( ). Po dokładnym przetarciu papierkami postanowiłem jeszcze całość wypolerować na lusterko pastą ścierną "K2: Aluchrom". Po tym zabiegu całość wypłukałem dokładnie w misce z benzyną bezołowiową Pb95 (na dobrą sprawę nie jest to zabieg konieczny ale mi pozwolił przy jednoczesnym wycieraniu szmateczką dobrze wypłukać wszystko z pyłu i innego śmiecia) Następnie po wysuszeniu i odparowaniu benzyny całość tuż przed samym oksydowaniem przetarłem wacikiem higienicznym (baby tego używają chyba do makijażu, nie jestem pewien, ja swojej podebrałem z łazienki :lol: ) nasączonym w benzynie ekstrakcyjnej. I tutaj warto odnotować, że całą operację przeprowadzałem w rękawiczkach chirurgicznych. Po odparowaniu naszego odtłuszczacza jakim była ww benzynką zabieramy się za oksydowanie :mrgreen: . Moczymy kolejny, czysty już wacik w oksydzie i ruchami jednolitymi, ciągłymi smarujemy wzdłuż i w szerz pacjenta. Od razu zauważamy że powierzchnia czernieje momentalnie, w zależności od naszych ruchów, ilości oksydy na waciku a nawet siły docisku i tarcia, oksyda będzie przybierała różne kolory, z początku wygląda to jak rozlana benzyna (fiolet, niebieski etc.) oczywiście my się tym nie przejmujemy i smarujemy dalej, gdy całość będzie już pokryta owym nalotem, dajemy jej odpocząć ok minute, a pal licho ja czasem i dwie czy trzy dawałem jak się zamyśliłem :roll: . Po odczekaniu owej chwili, potrzebnej oksydzie aby wyschła, bierzemy oksydowany fragment i moczymy pod bieżącą wodą (ja w tym czasie, podczas moczenia, przecierałem całość ręką, oczywiście cały czas w rękawiczce). Tak umyty fragment wycieramy do sucha (ja wycierałem ręcznikiem, trochę wody zdmuchiwałem kompresorem, a trochę podgrzałem opalarką, ot aby żadna kropelka nie została :mrgreen: ). Gdy już mamy opłukany i suchy kawałek metalu, przecieramy go ponownie wacikiem nasączonym w benzynce ekstrakcyjnej (lepiej mieć spory zapas tych wacików, mnie poszło pół paczki) i po jej odparowaniu nakładamy kolejną warstwę oksydy (ja praktycznie każdą kolejną nakładałem nowym wacikiem) Operację taką przeprowadzamy wedle uznania, ja nałożyłem gdzieś z pięć warstw. Po nałożeniu ostatniej warstwy, opłukaniu i wysuszeniu nie musimy już specjalnie tego odtłuszczać tylko przyglądamy się efektowi. Najprawdopodobniej nie będzie on w 100% idealny bo: tu gdzieś przebarwienia, tu gdzieś jakiś reflex, tu inny kolor, tam inny :shock: ) aczkolwiek to nie jest regułą, mi np. lufa wyszła od razu idealnie a system nie 8-) . W każdym bądź razie na to tez jest sposób. Bierzemy do ręki kawałek ściereczki/starego ciucha/szmaty cokolwiek aby było w miarę delikatne i nadawało się do polerki gdyż nakładamy na nią pastę woskową "K2: Tempo" i delikatnie, z wyczuciem polerujemy całość. Po wytarciu pasty czystym kawałkiem ściereczki ukazuje nam się piękna, jednolita oksyda świecąca się niczym psu jajca na wiosnę :mrgreen: . Na tym etapie można by powiedzieć że robota zakończona ale ja dla pewności zostawiłem to luzem na noc, niech sobie poleży (podobno wtedy oksyda się utwardza/wzmacnia) na drugi dzień możemy całość przelecieć szmateczką nasączoną np. w PKB i cieszyć się wspaniałą robotą za niewielkie pieniądze 8-) .

Co do wytrzymałości takiej oksydy to na razie powiem tyle że niosąc obydwa elementy (system i lufę) kilka razy przygrzmociłem nimi niechcąco o siebie i nie powstała żadna ryska ;-)

Opis powstał dzięki namowom naszego forumowego kolegi i od niedawna moda Antonio ;-)

Administrator
Avatar użytkownika
Posty: 5617
Dołączył(a): 28 maja 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Antonio » 2 kwi 2012, o 21:31

No i pięknie ktoś w końcu przełamał się z oksydacją na zimno :lol:
Jak dla mnie ekstra.
Ale proszę bez person :mrgreen:
Obrazek
Stary pierdziel ale nie alkoholik ;-)

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 2 kwi 2012, o 21:39

Z początku byłem sceptycznie nastawiony co do efektu takiej operacji po wnikliwej lekturze opinii na ten temat (dlatego też buteleczka z oksydą stała sobie zapomniana w szafeczce), ale jak widać nie taki diabeł straszny jak go malują ;-)

Administrator
Avatar użytkownika
Posty: 5617
Dołączył(a): 28 maja 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Antonio » 2 kwi 2012, o 21:58

Przyznam się szczerze że nie widziałem wcześniej efektow pracy taką oksydą.
Wiem że jak się robi zaprawki to wychodzą niemiłosierne placki.
Ale w całości pociągnięte równomiernie daje ładny efekt wizualny.
Teraz trzeba czekać by zobaczyć jak jej odporność na warunki użytkowania.
Obrazek
Stary pierdziel ale nie alkoholik ;-)

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 2 kwi 2012, o 22:07

Podczas tuszowania rys jest to bardziej widoczne ponieważ każda oksyda daje inny odcień. Aczkolwiek można się ratować nakładając wiele warstw i delikatnie polerując, wtedy właśnie część tych placków zanika. Ta oksyda której teraz użyłem pod odpowiednim kątem daje ciut błękitną poświatę, a są takie które dają mocną czerń. Sporo też zależy od jakości samego płynu, kiedyś miałem jakiś badziew typu "NU-BLAK 82" która była strasznie tragiczna oraz Klevera którą uważam za jedną z najlepszych ale też i najdroższą. Ta której teraz użyłem, z trudem ale nawet oksyduje znal :-P

Edit:
Co do wytrzymałości, to z tym będzie problem, ponieważ ja na ogół bardzo dbam o zabawki, wręcz bym powiedział pedantycznie. Ale lufa od naciągania może się prędzej czy później wytrzeć a i jakaś inna ryska też nie jest nieunikniona, pożyjemy zobaczymy ;-)

Administrator
Avatar użytkownika
Posty: 5617
Dołączył(a): 28 maja 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Antonio » 2 kwi 2012, o 22:11

Pożycz mi na testy po tygodniu nie poznasz :lol:
Obrazek
Stary pierdziel ale nie alkoholik ;-)

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 2 kwi 2012, o 22:16

Umowa stoi :mrgreen: Mam jeszcze pół buteleczki to wiesz, raz dwa się pacjenta zoperuje nawet w okopie pod ciężkim ostrzałem :-P

Administrator
Avatar użytkownika
Posty: 15136
Dołączył(a): 6 stycznia 2011
Lokalizacja: Był Poznań
Arsenał: To co pod ręką

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Neo » 3 kwi 2012, o 15:39

Jak byś znalazł chwilę pooksyduj kawałek jakiegoś ,,złomu" do połowy i potraktuj mało kulturalnie warto by zobaczyć co wytrzyma no i oczywiście opisz.

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 3 kwi 2012, o 15:43

Ok, załatwione ;-)

Administrator
Avatar użytkownika
Posty: 15136
Dołączył(a): 6 stycznia 2011
Lokalizacja: Był Poznań
Arsenał: To co pod ręką

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Neo » 3 kwi 2012, o 16:05

Jak przetoczę lufę to tą(Oksyda do stali, miedzi, mosiądzu, znalu, żeliwa) wypróbuję.

Początkujący Hunter
Posty: 348
Dołączył(a): 8 sierpnia 2011
Lokalizacja: z bagna Saint Cross in Poland
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez AWGAN » 3 kwi 2012, o 16:57

gonzales napisał(a):nie taki diabeł straszny jak go malują ;-)


A malują zajebiście :-D
Fajnie fajnie normalnie fach w ręku :mrgreen:
Pierdole Rostowskiego i radary Jego!!
Nisko budżetowy hunter

Hunter
Avatar użytkownika
Posty: 890
Dołączył(a): 21 listopada 2011
Arsenał:

Re: Oksydowanie na zimno

Postprzez Gonzo » 14 kwi 2012, o 18:42

Tutaj widać oksydę w pełnej okazałości, przy naturalnym świetle i już po zamontowaniu złomu na drewnie ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co do wytrzymałości o którą pytał wcześniej neofita to mogę dodać że podczas montażu karabinka kilka razy śrubokręt wymknął mi się z rąk z impetem trafiając i szorując oksydę, lecz mimo to ta pozostała nienaruszona :shock:

Lecz mimo to, postaram się niedługo przygotować jakiś obiekt który pooksyduję i porzucam nim po trawie, po chabuziach, po kostce etc. i wtedy dodam kolejne spostrzeżenia co do jej wytrzymałości ;-)
Ostatnio edytowano 14 kwi 2012, o 20:37 przez Gonzo, łącznie edytowano 1 raz

Powrót do Zrób to sam

 


  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Wyświetlone
    Ostatni post

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Amazon Bot i 0 gości